Przed pierwszą rozmową na Żywej Bibliotece czułam strach, jak to będzie, jak zostanę odebrana? Bałam się pytań, które padną, zupełnie nie wiedziałam, o co ludzie mogą mnie zapytać. Okazało się jednak, że ten strach był nieuzasadniony, po chwili minął, bo już pierwsza rozmowa pokazała mi, że ludzie są po prostu ciekawi. Nie wiem, czy to zasługa samej Żywej Biblioteki, czy mojego tytułu, ale wypożyczają mnie ciekawi, pytający Czytelnicy, którzy nie zamykają się na swoją wizję świata, nie szufladkują. Podczas wrocławskich edycji projektu nie padły żadne trudne pytania, nie spotkały mnie też nieprzyjemności, nastawiałam się na pytania o islam, o doktrynę religijną, byłam przekonana, że właśnie o to będą pytać mnie ludzie, padały jednak pytania o życie, o zwykłe życie – czy chodzę do fryzjera, czy w domu też noszę takie długie sukienki, jak długo mieszkam w Polsce – odpowiadam, że od urodzenia, jestem Polką.
Myślę, że jeśli uda nam się dotrzeć do ludzi z konkretnym przekazem, że nie wolno oceniać ludzi nie znając ich, nie mając o nich zielonego pojęcia, to istnieje szansa, że choć trochę zmieni się nasze/ich podejście do obcych, innych, do ludzi po prostu. Czasami warto wyłączyć telewizor i włączyć myślenie, poczytać, poznać, zrozumieć, że więcej nas łączy, niż dzieli. Jestem otwarta na ludzi i Świat, tak też wychowałam swoje dzieci, nie chcę, żeby patrzyły na innych z niechęcią, bo to nie wniesie niczego pozytywnego do ich życia. Żywa Biblioteka dała mi dodatkową energię i chęć do tego, żeby się dzielić, bo musimy mówić o sobie, o tym, co na boli, kim jesteśmy, jeśli dotrzemy z tym przekazem do ludzi, wtedy istnieje szansa, że coś zrozumieją.