Pamiętam, jak podczas jednej z pierwszych Żywych Bibliotek bardzo się zawstydziłem, kiedy do siedzącego obok mnie Roma, który również był Żywą Książką, przyszedł siostrzeniec, a ja odruchowo sprawdziłem, gdzie mam portfel. Wtedy uświadomiłem sobie, że sam podlegam stereotypom. To było jedno z moich pierwszych doświadczeń Żywej Biblioteki. Zdałem sobie sprawę, że sam – mimo że jestem Żywą Książką – mogę ulegać stereotypom. Żywa Biblioteka pomogła mi się ich pozbyć i otworzyć się na ludzi, których wcześniej nie znałem.
Będąc mniejszością człowiek może być zmęczony własną etykietką. Mimo że bycie Żydem jest bardzo ważną częścią tego kim jestem, to czasem mam takie momenty, że chcę zająć się innymi sprawami, które również budują moją tożsamość.
Często boję się, że ludzie mogą mnie postrzegać jako kogoś, kto reprezentuje grupę, która może się wydawać jednorodna, a w rzeczywistości, jak zresztą każda grupa – jest bardzo zróżnicowana. Staram się zawsze zastrzec na początku i na końcu rozmowy, że moje doświadczenia są odzwierciedleniem tylko mojej rzeczywistości. Myślę, że jest to najbardziej uczciwa postawa.
Swoją rolę w projekcie traktuję mniej informacyjnie. Więcej mówię o emocjach, o sprawach, których Czytelnik nie może się dowiedzieć ze zwykłych książek. I myślę, że dzięki temu ludzie lepiej rozumieją, dlaczego myślę właśnie tak, jak myślę i co wpływa na moje życie. Moim celem jest dać im przestrzeń do tego, by zadawali pytania.